Co dalej z inflacją…

icon
iWealth News
iWealth News 10/2022

Wystartował cykl podwyżek stóp procentowych w USA

Amerykańska Rezerwa Federalna (Fed) rozpoczęła cykl podwyżek stóp procentowych. Pierwsza z nich ma, co prawda, charakter dość symboliczny – tzw. stopa oprocentowania funduszy federalnych została podniesiona o skromne 25 pkt. bazowych – do przedziału 0,25-0,50 proc. – ale, według oczekiwań rynkowych, do końca tego roku koszt pieniądza ma urosnąć istotnie, do 2-2,25 proc.

Trzeba przyznać, że Fed jest w niezwykle kłopotliwej sytuacji. Wielokrotne, ubiegłoroczne zapewnienia o tym, że podwyższona inflacja ma charakter przejściowy (ang. transitory), okazują się, jak na razie, nietrafione, bowiem z każdym miesiącem wskaźnik inflacji konsumenckiej (CPI) wspina się na coraz wyższe pułapy. Dotarł już prawie do 8 proc., co oznacza, że, nawet po pierwszej podwyżce, poziom stóp procentowych jest rekordowo niski względem bieżącej inflacji (czyli tzw. realne stopy są mocno ujemne).

Jaki może być wpływ rozpoczętego cyklu zacieśniania polityki monetarnej w USA na poszczególne aktywa finansowe?

Jeśli chodzi o amerykańskie obligacje skarbowe, jak pokazuje historia, ich rentowności są, zwykle, pchane w górę przez rosnące stopy Fedu (a rosnące rentowności, to spadek cen – nasz rodzimy rynek obligacji ten mechanizm dotkliwie odczuł już na własnej skórze). W największym stopniu wzrost rentowności, w ślad za stopami, dotyczył papierów o krótszych terminach wykupu. Zazwyczaj w górę szły też rentowności „dłuższych” obligacji, ale w ich przypadku zależność bywała mniej jednoznaczna. Specyfika obecnej sytuacji polega na tym, że rentowności części długu skarbowego już wcześniej zaczęły wyprzedzająco rosnąć, zanim Fed zdecydował się na pierwszą podwyżkę. W efekcie np. rentowność papierów z terminem wykupu za 10 lat przekroczyła 2,1 proc., co oznacza spory zapas względem obecnego poziomu stóp.

Stopy procentowe, rentowności obligacji i inflacja w USA
Stopy procentowe, rentowności obligacji i inflacja w USA

 Idźmy krok dalej. Kiedy cykl podwyżek był już mocno zaawansowany, rentowności nie tylko przestawały rosnąć, lecz zaczynały …spadać. Gdy rentowności, nawet tych najdłuższych obligacji (np. 10-letnich), schodziły poniżej stopy Fedu, był to sygnał, że rynek długu w całej swojej „mądrości” zaczyna obawiać się recesji (tak było w połowie 2019, a wcześniej, w 2006 roku).

Takie sygnały ostrzegawcze były też arcyważne dla inwestorów na rynku akcji, który, na realne widmo nadciągającej recesji, reagował bessą (jak w 2008 roku) lub, przynajmniej, krótkotrwałym krachem (jak w marcu 2020).

Ponieważ obecnie cykl podwyżek stóp procentowych dopiero się rozpoczął, trudno zakładać, że urosły one już na tyle, aby definitywnie „wykoleić” koniunkturę gospodarczą i popchnąć tę – w kierunku recesji. Ta, w miarę optymistyczna – na razie – diagnoza, może oczywiście zmienić się w trakcie roku, jeśli oczekiwana przez rynek trajektoria podwyżek, faktycznie się zmaterializuje. Przed serią nadmiernych podwyżek mogłyby natomiast uchronić gospodarkę: ewentualna, dalsza normalizacja cen ropy naftowej i uporządkowanie łańcuchów dostaw, nadszarpniętych przez pandemię.

Reasumując, serie podwyżek stóp procentowych w USA, w ostatecznym rozrachunku, przyczyniały się w przeszłości do „wykolejenia” koniunktury gospodarczej. Na szczęście, na razie cykl podwyżek jest dopiero na bardzo wczesnym etapie.

Autor: Tomasz Hońdo, Starszy Ekonomista Quercus TFI, Redaktor Qnews.pl


Złoto w portfelu na trudne czasy

Z punktu widzenia polskiego inwestora pierwsze dni wojny Rosji z Ukrainą były wyjątkowo trudne. Spadały ceny, nie tylko polskich akcji, ale też obligacji, a do tego mocno tracił na wartości również złoty. W okresach, gdy wydaje się, że znany nam świat właśnie się kończy, jak chociażby wybuch pandemii, czy ostatnie tygodnie, inwestorzy wybierają najczęściej dolara amerykańskiego (USD) na bezpieczną przystań dla posiadanych aktywów. Jednak, w czasie kryzysu finansowego z lat 2007-2008, ten sam dolar nie zdał egzaminu, przeceniając się z około 3 do 2 zł pod koniec 2008 roku. W obecnej sytuacji dolar sprawdził się znacznie lepiej, bo od połowy lutego do 7 marca br. jego notowania wzrosły o 15%. Jednak, jeszcze lepiej w tym czasie mieli się posiadacze fizycznego złota lub srebra, których ceny – wyrażone w złotych – wzrosły o blisko 30%. Zestawiając to z zachowaniem indeksu WIG, który stracił wówczas ok. 15%, otrzymujemy siłę relatywną ceny złota do indeksu WIG, zbliżoną do 50%, w okresie dwóch tygodni. Oznacza to, że posiadacze metali szlachetnych, w pierwszej połowie marca br. mogli kupić za swoje aktywa blisko 50% więcej polskich akcji niż dwa tygodnie wcześniej.

To ćwiczenie można powtarzać na różnych aktywach, ale najbardziej powinna dać nam do myślenia próba postawienia się obecnie w sytuacji przeciętnego rosjanina (pisownia celowa, z oczywistych względów), którego metale szlachetne (zakładając, że te posiadał), w tym czasie podrożały, w rublach, o ponad 100%. Niestety, nie możemy stwierdzić, jak wiele mógłby kupić za nie akcji, ponieważ rosyjska giełda pozostaje zamknięta, ale można się domyślać, że dużo więcej, niż w powyższym przykładzie, dotyczącym polskiego inwestora. Z pewnością można też założyć, że nie powinien mieć obecnie problemu ze sprzedażą swoich kruszców, czego nie można powiedzieć – i dobrze – o rosyjskich akcjach.

Wybuch wojny, jak żadne inne wydarzenie, przypominał inwestorom, że tak „archaiczne” aktywa, jak złoto i srebro, w dalszym ciągu powinny mieć należne miejsce w każdym portfelu inwestycyjnym, dlatego spodziewamy się, że rozpoczęty w ostatnich miesiącach trend wzrostowy ww. metali – będzie kontynuowany.  Co więcej, fizyczne złoto lub srebro powinno zastąpić, schowane głęboko na tzw. „czarną godzinę”, dolary, które w warunkach ponad 8% inflacji oraz nasilającej się, światowej tendencji do odchodzenia od rozliczeń w USD, z czasem będą tracić na wartości i znaczeniu. Ostatecznie, fizyczne złoto i srebro to jedyne aktywa inwestycyjne, które nie niosą ze sobą tzw. ryzyka kontrahenta (z ang. counterparty risk) – w przeciwieństwie do akcji, obligacji, czy nawet walut. Mówiąc prościej, trzymając w ręku złoto, nikt nie jest nam nic winien i nie jesteśmy zależni od niczyjej, dobrej lub złej, woli.

Autor: Grzegorz Chłopek, Dyrektor Zarządzający, iWealth oraz Jacek Maleszewski, Dyrektor Zespołu Doradztwa, iWealth


Krajobraz po trzech tygodniach wojny

Mija 23 dzień, od kiedy Rosja rozpoczęła zbrojną inwazję na Ukrainę, dokonując zbrodni, z jaką polski rynki kapitałowy nie miał do czynienia w swojej historii. Zmienność notowań wszystkich klas aktywów skoczyła w tym czasie do poziomów niewidzianych od dawna. To wydarzenie ma wiele implikacji krótkoterminowych, natomiast, najprawdopodobniej, będzie również oddziaływać na kilka ważnych trendów długoterminowych, jakie mogą mieć wpływ na rynki kapitałowe w najbliższych miesiącach, a nawet – być może – i latach.

W krótszym terminie mieliśmy do czynienia z silną przeceną na rynkach akcji, obligacji oraz ze spadkiem kursu złotego. Akcje i krajowa waluta zareagowały w pierwszym okresie, obligacje z pewnym opóźnieniem. Skala wyprzedaży na rynku akcji była stosunkowo umiarkowana, biorąc pod uwagę, z jak bezprecedensowym wydarzeniem mieliśmy do czynienia. Indeks WIG spadł od początku roku o około 10%. Warto podkreślić, iż obecna korekta na rynku akcji jest mniejsza niż spadki, jakie miały miejsce w 2014 r. Wiele spółek wyciągnęło jednak wnioski z tamtego okresu i starało się w ostatnich latach ograniczać udział rynku rosyjskiego w swoich przychodach, co w pewnym stopniu zaprocentowało obecnie. W krótszym terminie mieliśmy także do czynienia z wystrzałem cen surowców energetycznych i rolnych, co, dodatkowo, silnie wzmocniło globalną presję inflacyjną. Najnowsza projekcja inflacyjna NBP oraz mocno jastrzębia retoryka Rady Polityki Pieniężnej spowodowały silną wyprzedaż krajowych obligacji Skarbu Państwa, a rentowności na całej krzywej terminowej przekroczyły próg 5%, co oznacza, że wróciły do poziomów z 2013 r. – i to w bardzo szybkim tempie. Warto podkreślić, że obligacje zareagowały silnymi spadkami cen z około dwutygodniowym opóźnieniem względem krajowych akcji. Natomiast po trzech tygodniach wojny obie klasy aktywów (zarówno krajowe akcje, jak i obligacje) – są już, krótkoterminowo, po silnej wyprzedaży.

Wyceny krajowych akcji spadły wg wskaźnika cena/zysk do poziomu ok. 10-11, historycznie niskiego i atrakcyjnego dla inwestorów. Z drugiej strony, negatywny szok wynikający z wojny pojawił się w momencie, kiedy polska gospodarka rosła w solidnym tempie, a dane o produkcji przemysłowej i budowlanej były lepsze od oczekiwań. Obecnie, można spodziewać się słabszego wzrostu globalnej gospodarki, spadku skłonności polskich firm do inwestowania i wyższej inflacji, jaka może osłabić siłę nabywczą krajowych konsumentów, a to może mieć negatywne przełożenie na zyski spółek, w kolejnych miesiącach.

Istotnym, krótkoterminowym skutkiem ostatnich wydarzeń jest także widoczna, duża polaryzacja notowań w poszczególnych branżach i spółkach. Miały miejsce sesje, kiedy spółki paliwowe i surowcowe rosły ponad 10%, a z kolei banki, spółki z sektora e-commerce lub spółki posiadające dużą ekspozycję biznesową na rynek rosyjski – spadały w takim samym stopniu. W najbliższym czasie taka sytuacja różnorodnego zachowania się poszczególnych sektorów może utrzymywać się i mieć duży wpływ na wyniki poszczególnych strategii inwestycyjnych. W takich warunkach rynkowych, poza – oczywiście – dobrym „timingiem”, kluczowa powinna być właściwa selekcja poszczególnych branż i spółek do portfela. Najprawdopodobniej, atrakcyjność tych branż i poszczególnych spółek będzie zmieniała się, często, w 2022 r., co będzie odróżniać ten okres od roku poprzedniego.  

Warto zwrócić uwagę także na bardziej strategiczne i długoterminowe implikacje zbrojnego ataku Rosji na Ukrainę – dla krajowej gospodarki i lokalnego rynku akcji. Kluczowe – w tym aspekcie – wydają się kwestie: uniezależnienia się od importu surowców z Rosji, przyspieszenia transformacji energetycznej, wzrostu inwestycji na zbrojenia i szeroko rozumiane, cyberbezpieczeństwo, napływu około dwóch milionów obywateli ukraińskich (nowa siła nabywcza, ale także, potencjalnie mniejsze, problemy z napięciami na rynku pracy). To właśnie te, tzw. megatrendy, mogą mieć duży wpływ na zachowanie się poszczególnych sektorów i spółek, w perspektywie dłuższej, niż tylko kilka tygodni.

Reasumując, w krótszym terminie rynkami, najprawdopodobniej, będzie nadal rządzić kwestia wojny w Ukrainie oraz działania banków centralnych. Chyba można zaryzykować stwierdzenie, że największe, negatywne uderzenie, wynikające z inwazji rosyjskiej na Ukrainę, rynki mają już za sobą. Obecnie, kluczowy będzie okres w jakim uda się dojść do porozumienia. Przedłużająca się wojna, jaką widzimy w obecnym świetle, miałaby na pewno dalszy, negatywny wpływ na rynki akcji i obligacji. W dłuższym czasie warto, z pewnością, zwrócić uwagę na potencjalne, nowe megatrendy, jakie mogą mieć znaczenie dla rynków w perspektywie miesięcy, a, być może, nawet i lat.

Autor: Bartłomiej Cendecki, Zarządzający Funduszami, Quercus TFI


Niniejszy materiał nie stanowi doradztwa inwestycyjnego ani rekomendacji inwestycyjnej i ma wyłącznie charakter informacyjny oraz promocyjny, a także nie stanowi oferty ani zaproszenia do składania ofert w rozumieniu przepisów Kodeksu cywilnego. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do skorzystania z usług oferowanych przez Spółkę lub do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej. Spółka ani Towarzystwa, których materiały są publikowane nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje podjęte w oparciu o informacje uzyskane w wyniku korzystania z niniejszego materiału. Wymagane przepisami prawa informacje o Spółce oraz świadczonych usługach, w tym o ryzyku związanym z oferowanymi instrumentami finansowymi udostępniane są na stronie internetowej iwealth.pl, w serwisie transakcyjnym iWealth Online lub w formie papierowej przed rozpoczęciem świadczenia usług.




Do pobrania